Prorok Codzienny

Miniaturki fremione:
- POCAŁUNEK PSOTNIKA
_________________

Blog założony dnia: 25.12.2012r.

Blog zakończony dnia: 25.12.2013r.




poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 36 - Walentynki (cz.1)


          Nim ktokolwiek się obejrzał styczeń minął bardzo szybko. Od początku semestru nauczyciele byli nieugięci i zadawali jeszcze więcej prac domowych. Wszystko to z powodu zbliżających się SUMów i OWTMów. Nawet Fred i George zaczęli się uczyć pod naciskiem swoich dziewczyn. Nie było czasu kompletnie na nic, a weekendy spędzali pisząc bardzo długie eseje. W całej tej gorączce tylko jeden nauczyciel tyle nie zadawał i dał odetchnąć uczniom.
Agaren Bllaqua z rozbawieniem patrzył jak uczniowie zasypiają na siedząco. Zawsze wtedy kręcił z politowaniem głową i podawał gorącą czekoladę dzięki, której wszyscy stawali się obudzeni. Na jego lekcjach nie było książek co nieco bulwersowało Hermionę. Jednak i tak nie miała na co narzekać. Profesor zawsze na początku lekcji podawał formułkę zaklęcia, a Miona omawiała ją z ożywieniem. Potem nauczyciel dawał pięć punktów dla Gryffindoru, uśmiechał się i przechodzili do praktyki.
Jego lekcje wszyscy polubili i otwarcie każdy mówił, że tak mogłaby wyglądać Obrona Przed Czarną Magią. Ale z Umbridge nawet nie mogli o tym pomarzyć. Sama Dolores była niby zadowolona z profesora Agarena, ale cały czas przyglądała mu się podejrzliwie i próbowała przyłapać go na czymś co mogłoby o zwolnić.
Raz nawet wparowała do Sali Zaklęć. Słyszała jak uczniowie plotkują, że pije się tu czekoladę na lekcjach jednak jakimś dziwnym trafem jej nie było,a uczniowie siedzieli w ławkach cicho jak mysz pod miotłą. Bllaqua sam potem z rozbawieniem powiedział uczniom, że rzucił zaklęcie, które miało mylić obraz Umbridge, aby nie mogła się do niczego przyczepić. Wszyscy potem się z tego śmiali.
Fred, który marzył, aby spędzić calutki dzień z Hermioną bez tych wszystkich książek i papierów obmyślał powoli plan Walentynek. Było to komercyjne święto i wiedział, że Miona za bardzo za nim nie przepada, ale w tej chwili to była jego jedyna szansa, aby spędzić czas sam na sam z ukochaną. Szczerze mówiąc zaczął być zazdrosny o podręczniki do Numerologii i Starożytnych Runów. Spędzały z nią więcej czasu niż on. Powiedział jej o tym co myśli o tych randkach, ale Hermiona tylko się roześmiała i wróciła do nauki. Bardzo chciał, aby zaliczyła SUMy, a z jej wiedzą ponad podręcznikową będzie miała same wybitne, ale szatynka była nie ugięta.
Argument, że to ostatni jego rok w Hogwarcie jakoś nie przechodził mu przez gardło. Sam zaczął się zastanawiać jak to będzie. W końcu Hermiona była od niego młodsza i miała jeszcze dwa lata nauki przed sobą. Jednak najbardziej martwiło go, że kiedy będą oddzieleni od siebie to ktoś zacznie ją podrywać. Ta myśl tak go przytłoczyła, że musiał natychmiast usiąść. Ostatnimi czasy był już tym wszystkim bardzo zmęczony. Nawet żarty go tak nie cieszyły jak wcześniej. Rozmawiał o tym z George'em i powiedział to samo.
Dolores tak działała im na nerwy, że nie szło z nią wytrzymać. Zaczęli nawet wymyślać jaki jej wielki numer wywinął, a potem uciekną, ale w tej samej chwili zobaczyli dziewczyny im zrobiło im się potwornie żal. Plany nie zostały jednak zarzucone. Obaj rudzielce zaczęli przygotowywać niespodzianki dla Umbridge jednak w tajemnicy przed Hermioną i Desiree. Nie mieli serca im o tym powiedzieć. Szczególnie Fred który był lekko przerażony na myśl jaką awanturę zrobi mu Miona kiedy dowie się, że ucieknie ze szkoły i nie napisze OWTMów. Dlatego z jeszcze większą zaciętością rozmyślał nad tym jak spędzić Walentynki z Hermioną. Aby zapamiętała je jako najlepsze na świecie... Westchnął.
Pomachał Alicji i Benjaminowi, którzy uchodzili za najpiękniejszą parę w Hogwarcie. Dziewczyny zazdrościły jej Bena. Tego, że tak łatwo Ali sobie nie odpuścił. Walczył i zwyciężył. A teraz oboje byli szczęśliwi.
Uśmiechnął się lekko i postanowił poszukać George'a. Miał nadzieję, że podsunie mu jakiś ekstra plan.

* * * 

Angelina z uśmiechem przypatrywała się Alicji, która promieniowała ze szczęścia. Wiedziała, oczywiście o pierścionku zaręczynowym. Panna Jonhson była bardzo spostrzegawcza i to, że na serdecznym palcu jej przyjaciółki pojawił się pierścionek odwrócony oczkiem w dół nie mogło jej umknąć. Westchnęła i pokręciła głową patrząc jak Katie Bell śmieje się razem z innymi chłopakami. Nie zazdrościła jej stylu bycia, ale tego, że miała zawsze z kim pogadać. Ona sama czuła się bardzo samotna. Kiedy Alicja ukrywała siniaki - była sama bo ta za wszelką cenę ją odtrącała. Kiedy Alicja wróciła do Benjamina - jest sama bo ciesząc się narzeczonym trudno jej poświęcić chociaż pięć minut na rozmowę z przyjaciółką. Poczuła jak po policzku spływa jej łza. Natychmiast ją strąciła i wyszła jak gdyby nigdy nic z Pokoju Wspólnego. Chociaż nie musiała się starać. Nikt i tak się nią nie przejmował. Miała dosyć wszystkiego. Nauczycieli, sprawdzianów, ludzi... Chciała móc się swobodnie wygadać, ale nie mogła. Nie miała do kogo. Kolejne łzy spływały powoli, ale Angelina nie chciała ich strącić. Miała ochotę wykrzyczeć całemu światu całą swoją gorycz i żal.
Poszła na Wieżę Astronomiczną i usiadła na krawędzi poręczy. Machała swobodnie nogami i przymknęła powieki. Poczuła, że rozpłakała się na dobre. Było jej już wszystko jedno. Mogła nawet stamtąd spaść i tak wszyscy mieliby ją w nosie.
Nagle poczuła jak ktoś łapie ją od tyłu. Pociągnął delikatnie od poręczy i przytulił mocno do siebie. Nie wiedziała kim jest ta osoba, ale była jej wdzięczna.
Cholernie wdzięczna.

* * * 

Fred był zawiedziony. Nawet bardzo. George nie podsunął mu żadnego pomysłu - sam stwierdził, że Desiree wyjaśniła się jasno co do Walentynek. To ona miała wszystko przygotować, a miejsce, gdzie mieli pójść znała tylko Hermiona i blondynka. Dess ostrzegła go, że jakiekolwiek próby zrobienie czegoś odnośnie tego święta skończą się bardzo nie przyjemnie. Nawet nie chciał wiedzieć jakie więc wolał zostawić to w jej rękach.
Rudowłosy potarł z zamyśleniem czoło. Szczerze mówiąc Hermiona nie była taką zwykłą dziewczyną. Bez sensu było kombinować Walentynki z jakimiś fajerwerkami. To święto miało być ich i tylko ich. To nie żaden pokaz, a ona lubiła naturalność, zwyczajność. Kiedy pierwszy raz go zobaczyła doskonale wiedziała jaki jest Fred. Pamiętał doskonale ten moment. Miała tak przeszywające spojrzenie, że choć sam nie wiedząc dlaczego zrobił mu się wstyd. Od tamtej pory postanowił, że nie pozwoli na to nigdy więcej i będzie jej dokuczał.
A potem się w niej zakochał.
Życie jest dziwne, pomyślał kręcąc głową. Pobiegł szybko do dormitorium po kurtkę i skierował się do przejścia, którego zawsze używał, aby dostać się do wioski Hogsmead. Już wiedział co zrobi i coś podpowiadało mu, że jej się to spodoba.

* * *

Evelyn Darcy miała dziwne wrażenie jakby wszyscy obgadywali ją za plecami i wytykali palcami. W rzeczywistości oczywiście tak nie było, ale ona nie przyjmowała innej możliwości. Czuła się winna, że przetańczyła cały wieczór z Harrym Potterem. Z tym Harrym Potterem. Jakby kogoś zdradziła, a przecież była singielką. Rozpuściła niebieskie włosy tak, aby zasłaniały jej twarz i ruszyła na przód. Musiała natychmiast znaleźć się w dormitorium i położyć spać. Tylko tego było jej trzeba. Na zakręcie zderzyła się z kimś głową. Przez chwilę myślała, że to znowu ten sam gryfon co wcześniej, jednak myliła się. Przynajmniej trochę. Ginny Weasley wyglądała jakoś dziwnie. Jakby nie jadła od tygodnia, a cała radość życia, którą zawsze tryskała, gdzieś z niej uleciała. Na jej widok w Lynn aż się przestraszyła. W oczach miała wymalowany smutek i ból. Mówią, że oczy są zwierciadłem duszy - to prawda. Zobaczyła to wszystko co czuła w tych czekoladowych oczach. Miała ochotę ją przytulić. Jednak ta pokręciła głową, dając tym samym znak, że nic nie może już robić i odeszła. A pustka w jej oczach tak ścisnęła ją za serce, że stała tak jeszcze długo na korytarzu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Kiedy usłyszała dzwonek pobiegła natychmiast do dormitorium. Nie miała ochoty znów iść na lekcje i słuchać tylko o testach i o tym, że muszą się uczyć. Musiała to wszystko przemyśleć. Na spokojnie.


________________________________________

A więc hej, hej! Rozdział dodaję trochę późno, ale to dlatego, że cały dzień przeleżałam dzisiaj w łóżku. Wypiłam ponad dziesięć szklanek herbaty, którą wciskała we mnie mama jak maszyna. Ból głowy mi przeszedł więc opatulona w koc i w ciepłym swetrze zasiadłam przed komputerem w wygodnym fotelu. O, tak! Notka jest taka... Sama nie wiem. Chciałam pokazać przede wszystkim  uczucia bohaterów, ale nie wiem czy dobrze mi to wyszło. Sami oceńcie. 
Pozdrawiam! 

5 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Nie musisz się martwić doskonale oddałaś uczucia jakie towarzyszą przed Walentynkami. Możesz być śmiało być z siebie dumna c; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie za tak dobre słowa. W takim razie już się nie martwię :D

      Usuń
  2. Popieram komentarz powyżej. Rozterki freda są jak najbardziej w porządku. Mimo iż są razem cieszę się, że nie słodzisz im za bardzo i nie unikasz problemów jakie przed nimi stoją. To podstawowy błąd moim zdaniem w opo bo kiedy fred i hermiona są już razem to wszystko układa się tak wspaniale i bajecznie. Ty na szczęście ominęłaś ten błąd. Dzięki temu opowiadanie jest ciekawsze :) Chodź byłam strasznie zaciekawiona sytuacji harryego ginny i evelyn to jednak zaciekawiłaś mnie bardziej angeliną. To jest najlepszy fragment w tym rozdziale. Kiedyś pamiętam martwiłaś się, że nie umiesz opisać uczuć jakie towarzyszą bohaterom. A nie prawda! Robisz to bardzo dobrze. I oczywiście jestem ciekawa jaki królewicz uratował johnson... zdrowia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no, dzięki! :D Rozterki Freda, rozterki Hermiony... Wiadomo, że nic nie trwa wiecznie dlatego oboje będą mieć trochę problemów. Zaciekawiłam? Ahaha, a myślałam, że nikt na ten fragment nawet nie zwróci uwagi XD Ale w takim razie się bardzo cieszę w najbliższych rozdziałach postaram się wyskrobać fragment o Pannie Jonhson i tajemniczym kimś :)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń

Ze SPAMem proszę kierować się do zakładki Sowiarnia. :)

Statystyka