Prorok Codzienny

Miniaturki fremione:
- POCAŁUNEK PSOTNIKA
_________________

Blog założony dnia: 25.12.2012r.

Blog zakończony dnia: 25.12.2013r.




poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 27 - Sala z poduszkami


          Czas biegł nieubłaganie. We wtorek miał odbyć się mecz quidditch'a tak bardzo wyczekiwany przez wszystkich uczniów. Od zawsze rywalizacja między dwoma nienawidzącymi się domami Gryffindorem i Slytherinem niosła wielkie zainteresowanie. Hermiona chyba jako jedyna nie porwała się całemu temu szaleństwu tylko ze spokojem pisała wypracowanie na transmutację. Przerwała na chwilę widząc Angelinę, która pojawiła się właśnie w Pokoju Wspólnym. Chodziła po nim w kółko bawiąc się palcami. No i po co ten niepotrzebny stres? Szatynka westchnęła. Zaburczało jej w brzuchu więc doszła do wniosku, że resztę dokończy po kolacji. Schowała zapisany do połowy pergamin i wyszła z Pokoju Wspólnego. Szła w kierunku Wielkiej Sali spokojnym tempem nigdzie się nie spiesząc kiedy stanęła na jakąś płytkę, która osunęła podłogę. Wydała przerażony okrzyk i wpadła do dziury. Upadek bolał  bo upadła na twardą podłogę. Potłuczona pomasowała głowę. Wyjęła z szaty różdżkę i szepnęła Lumos. Rozjarzyła się ona jasnym blaskiem, a Hermiona ku swojemu wielkiemu zdziwieniu ujrzała dziewczynę rozłożoną na podłodze i nucącą coś pod nosem. Światło oślepiło ją lekko. Zasłoniła twarz rękoma i spojrzała na Hermionę z radością. Musiały wpaść w jakąś pułapkę Irytka, albo któregoś ze ślizgonów. Pewnie mieli nadzieję, że wpadnie w nią Harry. Hermiona podeszła ostrożnie do dziewczyny, która najwyraźniej była puchonką i usiadła obok niej.
- Długo tu siedzisz? - zapytała przyglądając się jej uważnie. Miała czarne lśniące włosy za łopatki, niebieskie oczy i lekkie rumieńce na twarzy.
- Jakieś dwie godziny - mruknęła i spojrzała ponuro na klapę tuż nad nimi.
- Och, wybacz... Hermiona Granger - dodała, a dziewczyna uśmiechnęła się ciepło.
- Corinne Culmington - odparła i obie się uścisnęły. Szatynka wypytała nowo poznaną dziewczynę o to jak się tu znalazła. Szła właśnie do Pokoju Wspólnego Hufflepufu kiedy stanęła na jakąś płytkę i znalazła się w tym ponurym miejscu. Jak się dowiedziała dziewczyna nigdzie się stąd nie ruszała tylko czekała aż ktoś ją znajdzie (co było naprawdę mało prawdopodobne). Hermiona kiwnęła tylko głową i wstała trzymając różdżkę wysoko.
- Nikt nas tutaj nie znajdzie. Same powinnyśmy się stąd wydostać. Chodź tam są jakieś drzwi - szepnęła, a dziewczyna przełknęła ślinę. Ruszyła jednak za Hermioną na palcach i razem podeszły do starych, dębowych drzwi. Pociągnęły lekko za uchwyt spodziewając się najgorszego, ale tam był tylko pusty korytarz. Ruszyły nim przed siebie i jakże ogromne było ich zdziwienie kiedy doszły do sali pełnej poduszek. Wytrzeszczyły ze zdumienia oczy i uszczypnęły się wzajemnie jakby spodziewały się, że to jakiś żart i budzą się ze snu. Ale nie miały żadnych halucynacji. Obie skoczyły na poduszki i wybuchły śmiechem.
- Ciekawe co to za miejsce - mruknęła Miona i rozejrzała się wokół. Wszędzie były poduszki, poduszki i jeszcze raz poduszki.


* * * 


George przemierzał szkolny korytarz szukając Malfoya. Szczerze mówiąc nadal nie mógł uwierzyć, że taka cudowna istotka jaką jest Desiree może być rodziną kogoś takiego jak Dracon. Pokręcił w zamyśleniu głową i ruszył pustym korytarzem w kierunku Nagiej Ściany. Blondyn stał tam najwyraźniej na kogoś czekając. George skorzystał z okazji, że ślizgon jest sam i podszedł do niego najszybciej jak potrafił. Widział, że blondyn już szykuje jakąś kąśliwą uwagę na jego temat więc, aby nie przejść do ręko czynów postanowił nie owijać w bawełnę.
- Jeśli chcesz się spotkać ze swoją siostrą przyjdź jutro o osiemnastej do starej klasy Transmutacji - wypalił prosto z mostu. Malfoy spojrzał na niego zaskoczony. Do jasnej cholery skąd Weasley wiedział o jego zaginionej siostrze? Spojrzał na niego zdumiony.
- Skąd... - zaczął, ale rudowłosy mu przerwał.
- Przyjdź to się wszystkiego dowiesz. Jest oczywiście jeden warunek. Przyjdź SAM - rzucił jeszcze i ruszył przed siebie. Jak się okazało w odpowiedniej chwili bo zaraz potem przyszli Crabe i Goyle. Dracon stał jak słup soli i patrzył jeszcze chwilę za oddalającym się gryfonem. Uderzyło go wspomnienie dziewczyny, którą zobaczył na początku roku. Desiree Marmouget. Miała włosy takiego samego odcieniu jak on. I rysy Malfoyów. Uderzył się otwartą dłonią w czoło. Że też wcześniej na to nie wpadł! Vincent i Gregory spojrzeli na ślizgona z niepokojem.
- Wszystko w porządku? - zapytał Crabe.
- Co...? Och tak, tak. Chodźmy - mruknął pod nosem i ruszył przed siebie tak szybko, że dwaj ślizgoni musieli niemalże biec, aby dotrzymać mu tempa.
Hermiona i Corinne mimo powagi sytuacji bawiły się w najlepsze. Poduszki w zwariowane wzory latały po całym pomieszczeniu. Corny była zwinna i gibka więc z łatwością omijała rzucane przez Hermionę poduszki. Ponadto grała w drużynie Hufflepufu na pozycji ścigającej. Od razu wyszła na prowadzenie w tabeli wyników. Obie dziewczyny śmiały się przy tym jak wariatki. Wreszcie jakieś pół godziny później opadły na pierze całe czerwone na twarzy.
- To było coś! - zachichotała melodyjnym głosem puchonka szczerząc się do Hermiony. Szatynka pokiwała gorliwie głową. Zanim jednak zabrały się do główkowania jak wyjść z tej pułapki, w którą wpadły postanowiły odpocząć. Pogawędka niezwykle umiliła im czas. Hermiona od razu polubiła Corinne. Miała w sobie tyle ciepła, a jej śmiech był tak zaraźliwy, że za każdym razem kiedy puchonka zachichotała Miona tarzała się po podłodze. Jej błękitne jak ocean oczy iskrzyły się jasnym blaskiem.
Jak się dowiedziała Cor miała dwóch braci. Hermiona popatrzyła się na nią zazdrością na co to wybuchła śmiechem.
- Też chciałabym mieć dwóch braci...
- Och, Miona! Gdybyś ty z nimi spędziła chociaż jeden dzień od razu miałabyś dość. Te krwiożercze bestie wysysają ze mnie resztki spokoju. Z nimi ogłupieć można - powiedziała z uśmiechem. - Jeden z nich Calvin ma dopiero dziesięć lat, a Charles jest starszy ode mnie o rok. W tym roku zdaje OWTM. Jak nadarzy się okazja zapoznam cię z moim braciszkiem.
- Wszyscy macie imiona na "c"? - zapytała ze śmiechem. Corny pokiwała głową.
- Taak. Dziwne, co? Mój tato ma fioła na punkcie tej litery. Sam ma na imię Curt. Jedynie mama ma imię zaczynające się na "o" - Ophelia. Ale i tak wszyscy mówią na nią Constance. Szatynka sama nie wiedząc kiedy zaczęła opowiadać o swoich rodzicach, o swojej starej przyjaciółce Polly, o sąsiadce Elizabeth i w ogóle o mugolskim świecie. Panna Culmington słuchała tego z zapartym tchem - uwielbiała mugoli. Sama była czarownicą czystej krwi i o mugolskim świecie wiedziała tyle co było omawiane na lekcji mugoloznastwa. Rozmawiały tak jeszcze długo aż zaburczało im w brzuchach. Minęły jakieś dwie godziny odkąd się spotkały i zupełnie zapomniały o głodzie aż do teraz. Zaczęły się gorączkowo rozglądać po pomieszczeniu. Corinne spostrzegła jakiś błyszczący się przedmiot kilka stóp dalej. Wzięła go do ręki. Nagle coś zazgrzytało i przed nimi wyrosły średniej wielkości drzwi. Otworzyły je w pośpiechu, a po otwarciu klucz znikł. Zdumione skuliły się i na czworaka przeszły przez drzwiczki. Jak się okazało znalazły się... W kuchni. Skrzaty natychmiast pojawiły się obok nich. Dziewczyny poprosiły o coś do zjedzenia i po filiżance gorącej czekolady. Kiedy najadły się pożegnały skrzaty i wyszły na korytarz. Jak się okazało było już grubo po godzinie dziesiątej. W obawie, że Filch je złapie pożegnały się w pośpiechu obiecując sobie, że jeszcze się spotkają i obie prędko ruszyły do swoich Pokoi Wspólnych. Po drodze Hermiona natknęła się na Panią Noriss, ale szybko jej czmychnęła wybierając dłuższą drogę do Wieży Gryffindoru. Pozwoliła sobie na odetchnięcie dopiero wtedy, gdy zobaczyła Portret Grubej Damy. Szepnęła hasło na co kobieta nastroszyła groźnie brwi.
- A gdzie to się po nocy łazi? - zapytała otwierając przejście. Hermiona wzruszyła ramionami i weszła do środka. W salonie nie było praktycznie nikogo oprócz Freda, który siedział na kanapie i spoglądał w kominek. Na dźwięk otwieranych drzwi podskoczył i znalazł się zaraz obok niej.
- Szukałem cię dzisiaj. Gdzie ty się podziewała? - zapytał.
- Opowiem ci jutro bo dzisiaj już nie mam siły - powiedziała sennie. Pocałowała rudzielca w policzek i poszła do swojego dormitorium. Fred złapał się za policzek i odprowadził wzrokiem szatynkę, a potem tanecznym krokiem poszedł do swojego pokoju. Lee chrapał głośno w swoim łóżku, a George wyglądał przez okno. Wydawał się jakiś cichy i nieobecny... Fred spojrzał na niego pytająco, ale ten pokręcił głową.
- Powiem ci kiedy indziej - mruknął wchodząc do łazienki. Rudowłosy wzruszył ramionami: nie miał zamiaru naciskać. Jak będzie chciał sam mu powie. I myśląc o Hermionie rzucił się na łóżku czując na policzku buziaka, który mu dała.


* * *

No więc jak widać pojawiła się nowa postać. Tararam! Nie pojawiła się w tym opowiadaniu jeszcze żadna osoba z Hufflepuffu dlatego wymyśliłam Corny! Nie wiem czy się spodoba tak jak Desiree no, ale cóż. Zobaczymy :) Kochani błędy błędami są więc ładnie proszę jeśli ktoś jakiś znajdzie to pisać w komentarzach. 

4 komentarze:

  1. Pierwsza ! :D

    Crystaleth, cudo ♥ Kolejne cudo jakie napisałaś, cieszę się, że dodałaś nową postać, trzeba trochę urozmaicić akcję i fabułę.
    Nie widzę błędów, w ogóle ich u ciebie nie widzę !
    Fajnie, że od Hermiony Freddie dostał małego całusa. To takie ... słodkie ♥, że aż czuję się lepiej :)

    Pozdrawiam i życzę weny .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo się cieszę. ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Widać, że Corinne jest otwartą osobą. :DDD
    czekam n.n

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak! :D Dziękuje za komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Ze SPAMem proszę kierować się do zakładki Sowiarnia. :)

Statystyka