Hermiona i Desiree szły w kierunku klasy, gdzie nauczał profesor Binns - stary, duch, który wiecznie zanudzał wszystkich uczniów, nudnymi jak flaki z olejem, opowieściami o wojnach goblinów XIX wieku. No może prawie wszystkich. Hermiona była jedyną osobą w Hogwarcie, która opierała się mocy, usypiającego głosu profesora Binssa. Skrobała bardzo szybko na swoim pergaminie wszystko co usłyszała w najwyższym skupieniu
- Miona pograsz ze mną w coś? Na przykład w tego mugolskiego Wiślaka - powiedziała Desi robiąc słodkie oczy do Hermiony.
- Nie Wiślaka tylko Wisielca, i nie przeszkadzaj mi! Bo jeszcze coś pominę - mruknęła zniecierpliwiona wykonując jakiś dziwny gest ręką. Fioletowooka zaśmiała się perliście po czym wróciła do swojego poprzedniego zajęcia a mianowicie do bazgrolenie po kartce. Interesujące, nieprawdaż?
Następną lekcją były eliksiry ze ślizgonami. Dess, Miona, Harry i Ron szli razem w stronę lochów śmiejąc się w najlepsze, gdy na drodze przed nimi stanął nie kto inny jak Draco Malfoy z tym swoim ironicznym uśmieszkiem na twarzy. A obok niego Crab.i Goyle - jego osobiści ochroniarze.
- Oo... Kogo my tu mamy? - spytał drwiąco - Wieprzleja, Wybrańca, Szlamę Granger i nowy nabytek Francuzeczkę. Widzę, że super trio wzbogaciło się o nowego członka. Ron chciał już podejść do Malfoya ale powstrzymał go Harry z Hermioną.
- Masz jakiś problem, Malfoy? - spytała Dess, a ich głosy zabrzmiały bardzo podobnie... Dracon musiał to zauważyć bo spojrzał na nią zaskoczony.
- Owszem, mam - Dziewczyna już miała coś powiedzieć kiedy z drugiej strony szedł Snape.
- Chodźcie bo nam odejmie punkty, których jeszcze nie mamy - mruknęła Hermiona do swoich przyjaciół.
Malfoy krzyczał coś za nimi ale oni ignorowali to. Dobrze wiedzieli, że Snape znajdzie każdą okazję aby ich upokorzyć. Zeszli w dół do lochów i stanęli przed klasą eliksirów. Z każdą chwilą przybywało co raz więcej uczniów, a gdy zadzwonił dzwon, weszli za Snape'em do ciemnego pomieszczenia. Weszli pospiesznie do klasy za profesorem i zajęli swoje miejsca. Miona usiadła z Desi, która rozglądała się z zaciekawieniem po klasie. Wszędzie na półkach stał różne słoiki i flakony, w których pływały oczy i inne tego typu obślizgłe rzeczy. Niedaleko tablicy stała spora szafka z ingredencjami a tuż obok niej biurko Snape'a. Nauczyciel przypomniał im jeszcze o sumach i eliksirze, który mieli wykonać na lekcji i zasiadł za na krześle.
- Milutki ten Snape - mruknęła Dess powstrzymując chichot.
~
Zaraz po eliksirach była Numerologia a zaraz po niej Obrona przed Czarną Magią. Przedmiot na, który wszyscy długo czekali. Nie ma się co dziwić skoro z roku na rok był inny nauczyciel. Ale nie tylko dlatego. Wszyscy byli ciekawi jak uczy Dolores Umbridge. Zadzwonił dzwon. Uczniowie weszli do klasy w hałasie i ogólnej wrzawie. Każdy zajął swoje miejsca, a następnie rozpakował się. Gdy wreszcie różdżki i książki leżały na biurku każdego ucznia, Umbridge przemówiła strasznie przesłodzonym głosem każąc im schować swoje patyki. Wszyscy wymienili ponure spojrzenia. Od razu można było się spodziewać, że z taką nauczycielką wiele się nie nauczą. I mieli oczywiście rację. Uczniowie otworzyli książki na stronie trzeciej i chcąc czy nie chcąc zaczęli czytać. Wszyscy oprócz Hermiony, która usiadła wyprostowana jak struna, wpatrując się wyzywająco na profesor Umbridge. Z początku kobieta nie zwracała na nią uwagi ale, gdy większa część uczniów zaczęła się przyglądać zmaganiom Hermiony, dała za wygraną. Zaczęła odpowiadać na pytania jej a także pozostałych uczniów aż wreszcie Harry sprowokował ją na tyle, że wzięła kawałek pergaminu, naskrobała na nim parę zdań i wysłała go z nim do profesor McGonagall, uprzednio informując go o tygodniowym szlabanie.
- Idiota - mruknęła pod nosem Hermiona spoglądając na wychodzącego z klasy przyjaciela. - a mówiłam mu, żeby jej nie prowokował.
Dalsza lekcja minęła w miarę spokojnie. Nikt nie zadawał już więcej pytań, ponieważ żadna osoba nie chciała dostać szlabanu, a po minie Umbridge widać było, że wręczy kolejny z wielką przyjemnością. Gdy zadzwonił dzwon, uczniowie zerwali się ze swoich ławek jak burza.
- Ale się Harry załatwił, szlaban w pierwszy dzień zajęć - mruknął Ron, gdy tylko wyszli z sali.
Ani Hermiona, ani Desi nie skomentowały tego. W zupełnej ciszy pomaszerowali do Wielkiej Sali, gdzie siedział już Fred i George. Miona jęknęła na ich widok. Chciała usiąść, gdzieś z dala od nich ale nie było jak. Wszystkie miejsca były zajęte i chcąc lub nie chcąc (chodź bardziej to drugie) usiadła na przeciw bliźniaków.
Nałożyła sobie na talerz kurczaka i zaczęła się nim delektować aż ciszę przerwał rudowłosy.
- Jak tam pierwszy dzień w szkole? Hmm...? - zapytał George uśmiechając się złowieszczo. Trójka przyjaciół spojrzała na siebie posępnie. W tej kwestii akurat się zgadzali.
- No to na poprawę humoru może czekoladkę? - mruknął uprzejmie Fred. Desiree wyciągała już rękę po łakocie kiedy Hermiona ją powstrzymała.
- Nawet nie próbuj tego brać. Nigdy nie wiadomo co oni mogli zrobić z tymi słodyczami - powiedziała patrząc karcąco na bliźniaków. Chłopcy popatrzyli po sobie posępnie. Freddie schował słodycze do torby.
- Ktoś inny się na bierze - powiedział wzruszając ramionami. Kiedy Ron i Desi zjedli obiad, wyszli z Wielkiej Sali. Chcieli znaleźć Harry'ego i dowiedzieć się o przebiegu spotkania z ich opiekunką. Hermiona natomiast postanowiła udać się na błonia. Wiedziała, że i tak jej przyjaciele o wszystkim ją poinformują więc z czystym sercem wyszła na dwór.
- Miona! - krzyknął ktoś nie spodziewanie. Szatynka obróciła się tak gwałtownie, że wpadła w objęcia Freda. Zarumieniona i lekko speszona wydostała się z silnych ramion rudowłosego.
- Coś się stało? - spytała jak, gdyby nigdy nic co przyszło jej z wielkim trudem.
- No... Właściwie to nic, ale chciałem się ciebie o coś zapytać - mruknął Fred uśmiechając się.
- A więc pytaj - odparła ze śmiechem dziewczyna.
- Mogę ci potowarzyszyć? George z Lee, gdzieś poszli a mi samemu nie chce się siedzieć - wybąkał Fred.
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. Czemu czas chciał spędzać akurat z nią? Przecież wokoło było tyle ładnych dziewczyn a chłopak miał spory wybór. Nie jedna chciała być ze sławnym psotnikiem. Nawet Katie Bellt, która cały czas go bajerowała, a on nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.
- Jak chcesz. Przecież ci nie zabronię - powiedziała po chwili. Fred uśmiechnął się w podziękowaniu i pociągnął ją za rękę w stronę starego dębu. Gdy doszli wreszcie do drzewa, chłopak rozłożył niebieski koc. Miona spojrzała na niego zaskoczona.
- Nieźle się przygotowałeś - mruknęła ze śmiechem. Chłopak wyszczerzył w odpowiedzi zęby. Gdy koc został rozłożony, Hermiona, wyciągnęła trochę słodyczy, które miała w torbie. Fred też wyją coś do jedzenia. Szatynka popatrzyła się na niego podejrzanie.
- Chyba nie myślisz, że coś z nimi zrobiłem, hmm...? - spytał kręcąc głową z politowaniem.
- Szczerze mówiąc, tak właśnie myślę - powiedziała nie pewnie. Fred widząc jej wahanie sam zjadł babeczki i rzeczywiście nic się z nim nie stało.
- Wierzysz mi?
- Wierzę - odparła i położyła się na kocu. Freddie zrobił to samo i przez dłuższą chwilę leżeli w zupełnej ciszy. Dziewczyna otworzyła na chwilę oczy. Kształt chmur w tamtej chwili przypominał głowę jednorożca. Powiedziała o tym rudowłosemu ale on stwierdził, że bardziej przypomina gumohłona. Zaczęli więc wskazywać co raz to inne obłoki, które coś im przypominały. W pewnym momencie Hermiona zobaczyła chmurę w kształcie serca. Zamrugała kilkakrotnie a obłoczek znikną. Na pewno mi się przywidziało, pomyślała, kątem oka patrząc na Freda, który grzebał właśnie w torbie. Tą cudowną atmosferę atmosferę przerwała Desi wraz z Ronem i Harrym. Szatynka spojrzała tęsknie na rudowłosego.
- Tu jesteście! A my was szukaliśmy po całym zamku! - ryknął Ron, gdy tylko doszedł do Freda i Hermiony. Dziewczyna spojrzała na niego z lekkim wyrzutem. Ten, to wie kiedy się pojawić...
________________________________________
Hej, hej. Przybywam po kilkudniowej przerwie z nowym rozdziałem. Nie wiem czy się spodoba ale nic innego nie wpadło mi do głowy. Wszystkie zaległości jakie mam na waszych blogach nadrobię dziś - ewentualnie jutro, jeśli się nie wyrobię. Co do szablonu, wiem, że jest ciemny i ciężko się czyta ale mam nadzieję, że dacie radę. ; )
Całuję.
mi się właśnie ten ciemny bardziej podoba, ale to tylko kwestia gustu ;) rozdział jak najbardziej okej, widać, że Fred próbuje w jakiś sposób zainteresować sobą Mionę :) oby tak dalej. Juz nie mogę doczekać się nowości. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny, a co do szablonu, to mi się podoba i nie mam żadnych problemów z czytaniem przy takim tle. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę. Bałam się, że jest może zbyt ciemny i będzie czytelnikom źle się czytało. Ale skoro wam nie przeszkadza to się cieszę. ;)
UsuńMi również szablon przypadł do gustu. Rozdział fajny. Taki dość zwykły dzień, ale jednak nie, bo był Fred.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam =)
Wreszcie dodałaś nowy rozdział! :DD Jestem happy bo już stęskniłam się za twoim opowiadaniem. Rozdział super jak zawsze. Strasznie spodobał mi się pomysł z tym "piknikiem". Jak widzę pomysłów Ci nie brakuje ale czasu brak - mam rację? Szablon może jest ciemny ale mi się tam podoba. Osobiście wolę bardziej takie mroczne ale tak jak to powiedziała koleżanka powyżej to kwestia gustu. No więc czekam na następny rozdział, który mam nadzieję pojawi się jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńLerie.
Masz, masz. Ja i tak nie wyrabiam a moja wychowawczyni wpadła dzisiaj na tak durny pomysł, że miałam nie dodawać rozdziału. Ale jednak się udało. Co do następnego - jeszcze nie wiem. Tak w ogóle to 11 mam ferie więc myślę, że notki będą częściej. Przynajmniej mam taką nadzieję. Ale czas pokaże. ; )
Usuń"- Tu jesteście! A my was szukaliśmy po całym zamku! - ryknął z wyrzutem, gdy tylko doszedł do Rona i Hermiony." <-- nie żeby coś ale chyba do Freda i Mionki xD.
OdpowiedzUsuńNo to przejdźmy do rzeczy, rozdział jak zawsze świetny !! Widać, że Fred chce jakoś zaimponować Mionce i tylko to był zbieg okoliczności, że się przygotował xD Heh pozdrawiam i życzę weny :D
Faktycznie, masz rację. Nie zauważyłam. Dziękuję, że wskazałaś mi ten błąd xd Jakoś tak w głowie miałam Rona i napisałam nie tego Weasleya co trzeba xd
UsuńRównież pozdrawiam ; D
Tu mi się lepiej czyta. Nareszcie nowy *-*
OdpowiedzUsuńJak zwykle wspaniały. Fred zaczął się starać, awww
*-*
Ron, Ron, Ron, ech...
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału *-*
Pozdrawiam i czekam na następny.
~Clar ♥
Postarałaś się. Jest więcej opisów co mnie bardzo cieszy. Widzę, że się starasz :> Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na dalsze notki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, starałam się. Cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńRównież pozdrawiam ;*
O mamuniu *.* Zajebisty rozdział <3 Świetnie piszesz ;) weny życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
awww jak uroczo. Jesteś genialna <33
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję ;*
UsuńNie ma za co *-* Naprawdę świetnie piszesz, uwielbiam Twojego bloga <3
UsuńA co do szablonu: jest śliczny. I do tego cudowna piosenka w tle ^_^
Wszystko idealnie po prostu, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
Miło słyszeć takie słowa, naprawdę ♥
UsuńKurde przepraszam że tak późno ale po prostu cudo!
OdpowiedzUsuńTak romantycznie że aż brak słów :D Jak dla mnie szablon jest spoko wygodnie się czyta (Przynajmniej mi :D)
Jak napisałam brak mi słów więc kończę te moje wypociny. U mnie na razie brak następnego rozdziału ale postaram się coś napisać :)
Pozdrawiam i życzę duużo weny :*
heej ;)
OdpowiedzUsuńw odpowiedzi na Twój komentarz zajrzałam do Ciebie i dostałam szoku ;p
bo ja Twoją historię czytałam, zanim głupi laptop usunął wszystkie zakładki <-,->
więc taki słodki zbieg okoliczności ;p
w każdym razie: cudowny blog, którego czytam od pierwszego rozdziału <3
+ u mnie nowy rozdział
daff.
jeeeej jakie słodziaki, Ron to zawsze musi się pojawić w najmniej odpowiednim momencie....
OdpowiedzUsuń