Hermiona cała czerwona ze złości próbowała ustawić pierwszoroczniaków w pary. I chodź zdawałoby się, że jest to bardzo łatwe zajęcie w rzeczywistości tak nie było. Szatynka latała co chwilę od jednego dziecka do drugiego usiłując być naprawdę miła. Jednak nie wychodziło jej to zbyt dobrze.
- Ron! Pomóż mi, a nie siedzisz na swoich czterech literach i nie raczysz nawet palcem kiwnąć! - ryknęła w stronę rudowłosego przyjaciela, który przyglądał się zmaganiom przyjaciółki śmiejąc się w najlepsze.
- Och, Hermiono, raczę pokiwać palcem, popatrz - tak jak powiedział tak zrobił. Hermionie aż oczy zapłonęły z furii.
- Zabiję! Normalnie zabiję! - sarknęła, ale przed popełnieniem morderstwa uratował ją Fred. Musiał ją na prawdę dobrze przytrzymać bo strasznie się szarpała i wyrywała.
- Miona! Ja też mam ochotę czasami go ukatrupić ale nie chcę spędzić życia w Azkabanie. Ty chyba też nie, mam rację? - zapytał spokojnym głosem. Szatynka westchnęła. Miał racje. Trochę za bardzo ją poniosło a przecież jest prefektem więc nie powinna się tak unosić. Fred widząc, że się uspokoiła puścił ją. Hermiona westchnęła lekko i przemówiła do pierwszaków.
- Słuchajcie im bardziej będziecie błaznować tym dłużej będziemy tu stać. A chcecie już znaleźć się w swoich nowych łóżkach, czy tak? - Odpowiedziało jej ciche przytaknięcie chociaż na końcu usłyszała buntownicze nie.
- Nie? Więc chcesz nocować w Wielkiej Sali? - zapytała, a chłopak pokrył się czerwonym rumieńcem - jeśli nie chcesz to nie udawaj wielkiego macho a teraz w pary się ustawicie przed wejściem do Wielkiej Sali.
Dzieciaki pospiesznie zrobiły to co im kazała Hermiona.
- No widzisz jak chcesz to potrafisz - powiedział Fred ze śmiechem - No, ale ja zmykam bo Lee i George na mnie czekają. I poszedł.
- Chodź Desi, a do ciebie Ron się nie odzywam - powiedziała dobitnie Miona po czym odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia w towarzystwie Dess. Droga przez ruchome schody nie była spokojna. Dzieciaki co chwilę wychylały głowę zza barierek co było na prawdę nie bezpieczne. Jednak.szybko przestały, gdy Hermiona wlepiła kilka szlabanów.
- Miona, Miona ty nie masz cierpliwości do dzieci - powiedziała rozbawiona Mormouget.
- Wiem, a to wszystko przez Rona - odparła na co jej towarzyszka zachichotała. Droga do portretu Grubej Damy zajęła im nie z pełna dziesięć minut. Będąc już w Pokoju Wspólnym Gryfonów wytłumaczyła im wszystko co powinni wiedzieć (gdzie znajdują się sypialnie chłopców, dziewczyn itp.), życzyła im dobranoc i weszła razem z Desi do swojego dormitorium. W środku było strasznie duszno bo Parvati Patil zapaliła jakieś okropne kadzidełka, które śmierdziały gorzej niż u Trelawney. Lavender Brown natomiast, malowała sobie paznokcie na kolor fioletowy co chwilę zmywając je i znów nakładając na i tak już zniszczone paznokcie. Na dźwięk otwieranych drzwi dziewczyny nic sobie nie zrobiły tylko dalej plotkowały jak najęte.
- Czytałaś przez wakacje Proroka Codziennego? Dumbledore'a wyrzucili z Wizengamotu.
- Oczywiście, że czytałam! A to wszystko przez Pottera. Gdyby dyrektor mu nie uwierzył to nie miałby teraz żadnych problemów - powiedziała Lavender Brown tonem znawczyni. Hermioną aż zatrzęsło ze złości. Ta głupia krowa nie ma prawa oczerniać Dumbledore'a a tym bardziej Harrego. Desiree spojrzała na nią przerażona. Dobrze wiedziała, że za chwilę nastąpi wybuch. I miała oczywiście rację. Hermiona jak lew zaczęła bronić Harrego. Był jej najlepszym przyjacielem więc nie miała zamiaru stać bezczynnie i słuchać jak go obgadują.
- Wiesz co, Hermiono? Może uczesałabyś się wreszcie. Wyglądasz okropnie. Szkoda, że ten twój Harry nie powiedział ci tego! - ryknęła Brown celując w Mionę oskarżycielsko paluchem.
Szatynka nie panowała już nad sobą. Z całej siły walnęła Lavender, która ledwo utrzymała równowagę.
- Wolę wyglądać tak jak wyglądam a nie jak panienka do towarzystwa - syknęła Miona wkładając w każde słowo jak najwięcej jadu. Wzięła różdżkę i wykonała nią jakiś bardzo skomplikowany ruch. Po chwili na środku pokoju pojawiła się biała linia oddzielająca łóżka Patil i Brown od posłań Desi i Hermiony. Szatynka jeszcze raz machnęła różdżką a na środku pokoju pojawiła się drewniana ścianka przedzielająca pokój na pół.
- A co z łazienką?! - spytała histerycznie Parvati wydając z siebie dziwny dźwięk.
- Jest na naszej połowie. Więc myślę, że będziecie musiały korzystać z koleżankami obok - odparła zadowolona po czym przeszła na swoją stronę a za nią Desi.
- Hermiono, jesteś strasznie wybuchowa - powiedziała uśmiechnięta od ucha, do ucha francuska - Ale to nic. Świetnie ją załatwiłaś, prawie się popłakała! I obie wybuchły głośnym śmiechem. Nadeszła więc pora na małe przemeblowanie. Pierwsze co zrobiły to (za pomocą zaklęć oczywiście) przestawiły łóżka tak, że stały obok siebie. Następnie upchały swoje ubrania do szafy (musiały ją powiększyć i to dwukrotnie bo nie mieściły się w niej ubrania Miony, swoją drogą kto by się spodziewał, że ona ze sobą tyle tego weźmie?)
- Hermiono czy to nie jest, aby lekka przesada? - zapytała Desi ze śmiechem przypatrując się swojej współlokatorce.
- Oczywiście, że jest! Nigdy bym tego wszystkiego ze sobą nie wzięła ale nie znasz mojej mamy... Jak się uprze to nie ma mocnych - odparła ponuro przyglądając się ubraniom krytycznym wzrokiem. Nigdy nie zwracała zbyt dużo uwagi na wygląd. Nie miała dla kogo. Tylko, że teraz już jest, Fred. Ale on i tak uważa ją tylko za przyjaciółkę. Krzątały się jeszcze po swojej połowie dormitorium z pół godziny, a gdy nie było już nic do roboty położyły się na swoich łóżkach.
- Jutro mój pierwszy dzień w Hogwarcie, już nie mogę się doczekać! - powiedziała Desirée.
- Tak, masz rację. Ale musimy się wyspać kochana. Jutro zrobimy sobie małe tournée po zamku. No i obowiązkowo odwiedzimy bibliotekę. Może pani Pince kupiła jakieś nowe książki? Dobra nie gadam już dłużej. Dobranoc - i obróciła się na prawy bok. Miała dziwne przeczucie, że dziewczyna chciała ją o coś zapytać. A raczej o kogoś i to co do niego czuje.
- Dobranoc - dobiegł szatynkę melodyjny głos Dess.
* * *
Następnego dnia Hermiona obudziła się dość wcześnie. W końcu wstawanie o godzinie piątej nie leżało w jej naturze. Oczywiście próbowała zasnąć, ale obudziła się już dostatecznie więc nie było sensu dalej leżeć w łóżku. Wstała i swoje kroki skierowała do łazienki. Zrobiła poranne czynności i wzięła się za czesanie włosów. Ale nic to nie pomogło wręcz przeciwnie były jeszcze bardziej napuszone. Chcąc oszczędzić sobie kąśliwych uwag Lavender związała je w kucyka. Wyglądała o niebo lepiej. Ubrała się w swoją nową szatę szkolną po czym naskrobała na kawałku pergaminu kilka słów do Desirée;
Jak się zbierzesz to zejdź do Pokoju Wspólnego.
Hermiona
Położyła karteczkę na jej szafce nocnej i zeszła do PW. Tak jak się spodziewała nie było tam nikogo. Usiadła na kanapie obok kominka i zaczęła leniwie wpatrywać się w płomienie.
- Miona? - usłyszała tak dobrze jej znany głos.
- Fred dlaczego nie śpisz? - zapytała zaskoczona. Kto jak kto ale on i swój brat bliźniak byli niezłymi śpiochami, więc zdziwiło ją fakt, że rudowłosy tak wcześnie wstał.
- O to samo mógłbym zapytać się ciebie - powiedział uśmiechając się ciepło. Bez zbędnych ceregieli usiadł obok niej i również zapatrzył się w ogień. Zapanowała cisza ale nie taka uciążliwa, wręcz przeciwnie. Siedzieli razem tak długo aż zaczęli się schodzić uczniowie. Pierwszy z dormitorium chłopców wybiegł jak strzała Seamus a zaraz po nim Desirée.
- Miona! -krzyknęła blondynka na widok Hermiony. Dopiero chwilę później ujrzała Freda.
- Och, to ja wam ee... Nie przeszkadzam - powiedziała z uśmiechem.
- Daj spokój, ja i tak już idę. Do zobaczenia na śniadaniu - mruknął i zniknął w swoim dormitorium. Dess puściła do niej oko. W tej samej chwili na dół zeszli Ron i Harry. Ten drugi raczej w złym humorze. Szybko doszli do Wielkiej Sali i usiedli koło siebie. Hermiona zrobiła sobie kilka tostów z dżemem i zaczęła wypatrywać rudzielca. Powiedział w końcu "do zobaczenia na śniadaniu" więc to musiało coś znaczyć.
Na Merlina, świruję, pomyślała kręcąc gwałtownie głową.
- Cześć, ponownie! - powiedział do jej ucha Fred. Hermiona nie spodziewała się tego. Tost, który trzymała w prawej ręce upadł na Rona z głośnym plaskiem a sama dziewczyna pisnęła zaskoczona i odchyliła się do tyłu. Upadłaby, gdyby nie Freddie, który zręcznie złapał ją przed upadkiem.
- Chcesz abym zawału dostała?! - ryknęła, gdy wreszcie wróciła na swoje miejsce wśród śmiechów swoich przyjaciół.
- Oczywiście, że nie - odparł natychmiast uśmiechając się szelmowsko.
Tak jak na Uczcie Powitalnej wcisnął się między nią a Dess i zaczął pojadać tosty Hermiony.
- Ej, zrób sobie a nie mi zabierasz! - powiedziała ze śmiechem.
- Ja tylko dbam o twoją linię - wybąkał po czym mrugnął do niej.
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem gruba? - spytała zdenerwowana.
- Ależ skąd! Nie miałem tego na myśli ...
- Już ci wierzę - sarknęła zdenerwowana. Dalszą wymianę zdań przerwała McGonagall, która przyszła wręczyć im plan zajęć.
- Dzisiaj dwa razy Historia Magii, na Merlina ... Eliksiry ze ślizgonami, o nie... Numerologia, o to jest w porządku i Obrona Przed Czarną Magią z Różową Landryną, ciekawe jak uczy - mruczała pod nosem Hermiona wodząc opuszkami palców po pergaminie.
- No tak w tym roku macie SUMy więc myślę, że jeszcze nie raz poprosicie nas o Bombonierkę Lesera - mruknął George.
- Bombonierkę czego...? - zapytała panna Margamout.
- Lesera. To nasz cudowny wynalazek - odparł natychmiast Fred. - Jeśli będziecie chcieli spróbować to mówcie śmiało.
- Prędzej wyjdę za starego trolla niż poproszę Cię o tę Bombonierkę - prychnęła szatynka i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wyszła z Wielkiej Sali. Za nią oczywiście poszła Desi.
- Chciałabym to zobaczyć - powiedziała wesoło.
- Ale co? - zapytała nieprzytomnie szatynka.
- Jak wychodzisz za trolla - mruknęła po czym wybuchła śmiechem.
I jak tu nie lubić panny Marmouget?
___________________________________________
A mi się to twoje 'beznadziejne' opowiadanie bardzo podoba! jak zawsze zresztą. ;) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych i zawsze niecierpliwie czekam na więcej. Ja tez od niedawna próbuje pisać ale opowiadanie o BC . I moje nawet nie jest w połowie tak dobre jak twoje. Powodzenia i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest super ale ten rozdział był troszke nudny /: Czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńWiem, wiem ale postaram się aby następny taki nie był ;D
UsuńPozdrawiam.
Nie zgadzam się.
UsuńPomimo, że nie działo się wiele był super *-*
Fajny :D No coś ty opowiadanie jest super !! Mionka i troll hah to trzeba zobaczyć xD a tak na serio Freddie aww... co tu gadać słodki jak zawsze xD pozdrawiam i czekam na nowość xD
OdpowiedzUsuńDaj spokój. Twój blog jest świetny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;D
UsuńDodałaś wreszcie rozdział, to super! : DDDD. A ja nie uważam, że jest nudny. Kłótnia z Lavender i Parvati najlepsza (^^) bo ich nie lubię xd No i cieszę się, że nie zraziłaś się tym komentarzem. Z niecierpliwością czekam na next! Pozdrawiam ; - *
OdpowiedzUsuńGłupoty piszesz!
OdpowiedzUsuńMi się twój blog podoba w 100% i cieszę się że piszesz akurat o fremione bo to jeden z moich ulubionych parring'ów. Rozdział nie nudny a powiedziałabym spokojny :P Nic specjalnego się nie dzieje a jednak zaskakuje swoją wesołością kłótnia z Lavender i Parvati była the best! Nigdy ich nie lubiłam :D Zapraszam do mnie na nowy rozdział
Pozdrawiam :*
mi tez Twój blog bardzo się podoba, więc nie marudź i przejmuj się tylko ta słuszną krytyka :)kocham Hermione za to co zrobila w dormitorium! Uwielbiam ją taką wybuchową :D czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest naprawdę cudowny, więc nie krytykuj się tak :) cieszę się, że nie przejmujesz się tymi obraźliwymi komentarzami, bo naprawdę nie ma co się przejmować tak żałosnymi osobami co tylko krytykują. Ja tam kocham Twojego bloga i czekam na kolejne rozdziały, pozdrawiam i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHey, mam trochę takie nietypowe pytanie. Otóż jakiś czas temu natknęłam się na pewne dramione i chciałabym to znaleźć i przeczytać ale nie wiem nawet jak się ten blog nazywał :(. Wtedy rzuciłam tylko na to opowiadanie okiem, zbytnio się w nie nie wczytywałam, ale było tam o tym, że był czyjś ślub i Draco był drużbą a Hermiona druhną. No i po ceremonii Hermiona poszła się przejść do lasu a Draco poszedł z nią i ona była przez to na niego zła. I się kłócili. Aha, i Draco jeszcze nawreszczał za coś na skrzata domowego. Tylko tyle pamiętam. Jesli ktoś z was zna tego bloga, bardzo proszę o linka. :))
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć :(
OdpowiedzUsuńWięc może tak: Rozdział jak dal mnie wspaniały:D
Moim zdaniem wcale nie nudny :D To tylko cisza przed burzą, zgadłam?
Freddie, Freddie,Freddie ach *-*
Gdybyś znalazła zdjęcie Hermy z Trollem na ślubnym kobiercu, proszę wstaw je :D
Chyba bym Cię zabiła jakbyś przestała pisać :(
Masz talent, nie ważne co myślą inni. pisz :D
To chyba tyle...
Pozdrawiam, czekam na następny i zapraszam do siebie :D
~Clar <3
nie ma co krytykować, świetny blog przecież, pisz dalej. ależ wybuchowa ta nasza Hermiona - lubię to :)
OdpowiedzUsuńhttp://ginny-harry-forever.blogspot.com zapraszam i przepraszam za reklame :) to mój nowy blog ;) Życzęweny, świetnie piszesz ;*
OdpowiedzUsuń