Dwie godzi później piątka przyjaciół wróciła do Pokoju Wspólnego Gryfonów. W salonie jak zwykle panował totalny chaos. Fred dołączył do Georga i Lee, a Hermiona wraz z Desi, Harrym i Ronem, usadowiła się wygodnie na kanapie. Wyciągnęła czysty pergamin, atrament, pióro i zaczęła pisać pracę domową dla profesora Snape'a na temat "Kamienia Księżycowego". Reszta chcąc czy nie chcą (chodź bardziej to drugie) zrobiła to samo pod groźnym wzrokiem Hermiony. Co jak co, ale jej nie warto było się sprzeciwiać. Zresztą i tak nie zrobili by tego sami, więc lepiej było to napisać w towarzystwie Miony i mieć już to z głowy.
Godzinę później Hermiona zadowolona z siebie schowała wypracowanie do torby liczące trzy i pół stopy pergaminu. Rozejrzała się po salonie i zobaczyła bliźniaków z okładką w ręku, notujących coś zawzięcie. Natomiast na kanapie siedzieli pierwszoroczni, a raczej leżeli i wyglądali jakby mieli zaraz wybuchnąć płaczem. Szatynka wstała natychmiast. Była niemalże pewna, że sprawdzają na tych dzieciakach te swoje wynalazki. Spojrzała wyczekująco na Rona ale on mruknął coś nie zrozumiałego pod nosem i udając, że szuka pióra, zanurkował pod stolikiem. Hermiona prychnęła. Jeśli on nie chce iść ze mną to sama pójdę, pomyślała, po czym ruszyła w kierunku Weasleyów. Położyła ręce na biodra i spojrzała na bliźniaków.
- Co wy tu robicie? - zapytała zapytała mierząc ich wzrokiem.
- Nic co by miało cię niepokoić, Hermiono - odparł George uśmiechając się wesoło.
- Och, jasne. I niby ja ma m wam w to uwierzyć?
- No oczywiście - wybąkał Fred, który pojawił się koło nich. Miona uniosła brwi w górę. Nie wierzyła im w ani jedno słowo.
- Macie przestać testować to świństwo na uczniach! - ryknęła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- A jak nie to co? - zapytał drwiąco Fred.
- To... Napiszę do waszej matki. A teraz oddajcie mi te wasze produkty - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Cała gotowała się ze złości. Bliźniacy wyglądali tak jakby ktoś zdzielił ich po twarzy.
- Hermiono! Czy ty wiesz ile nad tym pracowaliśmy?! - krzyknął Fred nie panując nad sobą.
- Nie obchodzi mnie to! - odparła wojowniczo szatynka.
- Ale jesteś głupia, wiesz? Przecież my im płacimy! Zresztą myślisz, że jak jesteś prefektem a w dodatku kujonką, to wszystko ci wolno?! - ryknął zły, czując, że powiedział o kilka słowo za dużo. W pokoju momentalnie zrobiło się cicho. Hermiona spojrzała na niego ze łzami w oczach.
- Nie, tak nie myślę! Ale powiedziałam ci to już wcześniej. Nie będziesz truł nikogo tym świństwem na moich oczach! Nawet jeśli im płacicie – syknęła po czym ruszyła do swojego dormitorium. Fred stał na środku pokoju z głupią miną. Wcale nie chciał się z nią kłócić ani tym bardziej powiedzieć, że jest głupia. W końcu spędzili razem tak cudowną godzinę. Miał nawet cichą nadzieję, że coś między nimi ruszyło i może będą w końcu razem... Chodź do tego sam przed sobą nie chciał się przyznać. Ale teraz, Miona, jest na niego wkurzona. George popatrzył się na niego z miną Sam jesteś sobie winny po czym usiadł obok Lee na kanapie. Natomiast Desiree zerwała się z fotela i popędziła na górę do przyjaciółki, po drodze rzucając miażdżące spojrzenie rudowłosemu.
Wbiegła szybko po schodkach i zobaczyła Hermionę leżącą na łóżku i łkającą w poduszkę. Blondynka usiadła obok brązowookiej i podała jej chusteczki leżące na komodzie.
- Ej, nie płacz. No już. Nie ma co się nim przejmować. Był zły, musisz to zrozumieć - powiedziała łagodnym głosem, tuląc do siebie Hermionę. Pół godziny później ramie Desi było całe mokre, ale ona się tym nie przejęła.
- I jak, lepiej? - zapytała panna Marmouget, uśmiechając się ciepło.
- T-tak, dzięki - mruknęła pod nosem. Zapadła kłopotliwa cisza.
- Hermiono, powiesz mi od kiedy...?
- Co od kiedy? - odparła zaskoczona.
- No od kiedy jesteś zakochana w Weasleyu - a widząc, że dziewczyna chce zaprzeczyć, dodała: - Tylko nie mów, że nie. Widzę jak na niego patrzysz. Hermiona, spłonęła karminowym rumieńcem co tylko potwierdziło wcześniejsze słowa blondynki.
- Od wakacji - rzekła wreszcie zrezygnowanym tonem. Zaczęła jej opowiadać od czego się zaczęło, a gdy skończyła westchnęła i nieco zbladła.
- Ale wiesz co jest najgorsze? To, że on mnie naprawdę postrzega tylko jako zwykłą kujonkę i najlepszą przyjaciółkę swojego brata. Nawet nie wiem czy wie, że jestem dziewczyną. W końcu Ronowi zajęło cztery lata, aby to odkryć - wybąkała zdołowana. Desiree pokręciła głową z politowaniem.
- Oczywiście, że wie! I drogą dedukcji śmiem twierdzić, że on też coś do ciebie czuje. Zresztą co to było dzisiaj na błoniach? Wyglądaliście na prawdę uroczo. Wcale bym się nie zdziwiła, gdybyście się pocałowali.
- Daj spokój! Z resztą popatrz sobie na mnie, że o włosach już nie wspomnę.
- To ty daj sobie spokój. Jesteś na prawdę ładna. Ale jeśli tak ci przeszkadzają te twoje włosy to coś na nie poradzimy. Tylko będziemy musiały udać się na zakupy. Mam nadzieję, że nie długo będzie wyjście do tej całej wioski czarodziejów. No, a teraz głowa do góry! Jeszcze oczarujesz Freda tak, że opadnie mu szczęka z wrażenia.
- Co za młodzież, ani krzty kultury! - ryknęła za nim. Fred nic sobie z tego nie zrobił. Szedł sobie dalej, spokojnie, pustym korytarzem. Gdy dotarł na czwarte piętro podszedł do obrazu z owocami i połaskotał gruszkę. Wyglądało to naprawdę dziwnie ale po chwili w tym samym miejscu pojawiła się klamka. Fred rozejrzał się jeszcze po korytarzu, a gdy nie zobaczył nikogo, pociągnął śmiało za uchwyt i wszedł do kuchni. Tak jak można było się tego spodziewać skrzaty okrążyły go ze wszystkich stron. Rudowłosy poprosił grzecznie o kufel Piwa Kremowego oraz ciasto orzechowe i usiadł przy małym stoliczku, mieszczącym się w rogu kuchni. Nagle usłyszał ciche łkanie. Zaczął oglądać się za źródłem dźwięku, gdy zobaczył Alicję Spinnet. Cała czerwona płakała z trudem łapiąc powietrze. Freda zdziwił ten widok. Nigdy nie widział, ani nie przypominał sobie, aby Ali płakała. Zawsze uważał ją za twardą babkę. W końcu była w drużynie Gryfonów, prawda? Wstał i ostrożnie podszedł do dziewczyny.
- Alicjo, coś się stało? Ktoś coś ci zrobił? - zapytał patrząc się na nią uważnie. Gryfonka spojrzała na niego i wybuchła jeszcze większym płaczem niż wcześniej. Rudowłosy nie wiedząc co robić, przytulił ją do siebie. Odgarnął przylepione do jej buzi kosmyki włosów i szepnął:
- Ćśś... Wszystko będzie dobrze...
- I jak, lepiej? - zapytała panna Marmouget, uśmiechając się ciepło.
- T-tak, dzięki - mruknęła pod nosem. Zapadła kłopotliwa cisza.
- Hermiono, powiesz mi od kiedy...?
- Co od kiedy? - odparła zaskoczona.
- No od kiedy jesteś zakochana w Weasleyu - a widząc, że dziewczyna chce zaprzeczyć, dodała: - Tylko nie mów, że nie. Widzę jak na niego patrzysz. Hermiona, spłonęła karminowym rumieńcem co tylko potwierdziło wcześniejsze słowa blondynki.
- Od wakacji - rzekła wreszcie zrezygnowanym tonem. Zaczęła jej opowiadać od czego się zaczęło, a gdy skończyła westchnęła i nieco zbladła.
- Ale wiesz co jest najgorsze? To, że on mnie naprawdę postrzega tylko jako zwykłą kujonkę i najlepszą przyjaciółkę swojego brata. Nawet nie wiem czy wie, że jestem dziewczyną. W końcu Ronowi zajęło cztery lata, aby to odkryć - wybąkała zdołowana. Desiree pokręciła głową z politowaniem.
- Oczywiście, że wie! I drogą dedukcji śmiem twierdzić, że on też coś do ciebie czuje. Zresztą co to było dzisiaj na błoniach? Wyglądaliście na prawdę uroczo. Wcale bym się nie zdziwiła, gdybyście się pocałowali.
- Daj spokój! Z resztą popatrz sobie na mnie, że o włosach już nie wspomnę.
- To ty daj sobie spokój. Jesteś na prawdę ładna. Ale jeśli tak ci przeszkadzają te twoje włosy to coś na nie poradzimy. Tylko będziemy musiały udać się na zakupy. Mam nadzieję, że nie długo będzie wyjście do tej całej wioski czarodziejów. No, a teraz głowa do góry! Jeszcze oczarujesz Freda tak, że opadnie mu szczęka z wrażenia.
* * *
Tymczasem Fred leżał na łóżku, w swoim dormitorium. Oparł rękoma głowę, zasunął czerwone kotary i zagłębił się w swoich myślach nie zważając na wrzaski jakie wywoływali jego współlokatorzy. Owszem, było mu strasznie głupio, że nawrzeszczał tak na Hermionę i czuł się z tym podle. Najgorszy jednak było jej spojrzenie... Zmierzyła go takim wzrokiem, że ciarki przeszyły mu po plecach. A to nie oznaczało nic dobrego. Miona, należała do osób bardzo dumnych i doskonale wiedział, że tak łatwo mu nie wybaczy. Wymyślę jeszcze coś specjalnego, że sama rzuci mi się w ramiona, pomyślał i odsunął zasłony. Uznał to za błąd bo dostał wielką, białą poduchą, która zwaliła go z nóg. Lee i George ryknęli śmiechem widząc głupią minę Freda.
- Tak, do prawdy. To bardzo zabawne - mruknął zły podnosząc się z podłogi. Od razu skierował się w stronę drzwi i wyszedł z dormitorium, kątem oka widząc jak Jordan turla się po puchatym dywanie. Szybkim krokiem skierował się ku wyjścia. Zatrzasnął tak mocno portretem Grubej Damy, że skoczyła ona do obrazu obok krzycząc coś o aurorach. Gdy zobaczyła, że to Fred zrobiła się purpurowa na twarzy.
- Co ty sobie wyobrażasz, młody człowieku?! Że będziesz trzaskał tak moim portretem kiedy ci się żywnie podoba? Nie popuszczę ci tego, o wszystkim dowie się twoja opiekunka! - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Spojrzała na niego znacząco, jakby spodziewała się przeprosin, ale rudowłosy tyko prychnął w myślach po czym ruszył w kierunku kuchni.- Co za młodzież, ani krzty kultury! - ryknęła za nim. Fred nic sobie z tego nie zrobił. Szedł sobie dalej, spokojnie, pustym korytarzem. Gdy dotarł na czwarte piętro podszedł do obrazu z owocami i połaskotał gruszkę. Wyglądało to naprawdę dziwnie ale po chwili w tym samym miejscu pojawiła się klamka. Fred rozejrzał się jeszcze po korytarzu, a gdy nie zobaczył nikogo, pociągnął śmiało za uchwyt i wszedł do kuchni. Tak jak można było się tego spodziewać skrzaty okrążyły go ze wszystkich stron. Rudowłosy poprosił grzecznie o kufel Piwa Kremowego oraz ciasto orzechowe i usiadł przy małym stoliczku, mieszczącym się w rogu kuchni. Nagle usłyszał ciche łkanie. Zaczął oglądać się za źródłem dźwięku, gdy zobaczył Alicję Spinnet. Cała czerwona płakała z trudem łapiąc powietrze. Freda zdziwił ten widok. Nigdy nie widział, ani nie przypominał sobie, aby Ali płakała. Zawsze uważał ją za twardą babkę. W końcu była w drużynie Gryfonów, prawda? Wstał i ostrożnie podszedł do dziewczyny.
- Alicjo, coś się stało? Ktoś coś ci zrobił? - zapytał patrząc się na nią uważnie. Gryfonka spojrzała na niego i wybuchła jeszcze większym płaczem niż wcześniej. Rudowłosy nie wiedząc co robić, przytulił ją do siebie. Odgarnął przylepione do jej buzi kosmyki włosów i szepnął:
- Ćśś... Wszystko będzie dobrze...
* * *
Nadszedł wieczór. Hermiona i Desiree siedziały na kanapie obok kominka. Blondynka opowiadała o tym jak spławiła jakiegoś puchona, ale Miona w ogóle jej nie słuchała. Ciągle patrzyła ukradkiem na wejście do Pokoju Wspólnego z nadzieją, że może za chwilę wejdzie Fred. Chciała go teraz mocno przytulić, pocałować i zatopić się w jego czekoladowych tęczówkach. Ale nie mogła. Niestety.
- Hermiono, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała Dess, machając ręką przed oczami szatynki. Miona zarumieniła się lekko.
-Och, ja przepraszam Desiree ale się zamyśliłam i tak jakoś... - mruknęła zakłopotana.
- Nie przepraszaj, nic się nie stało. Tylko nie myśl tyle o Fredzie. Bo zwariujesz! - powiedziała ze śmiechem dziewczyna na co Hermiona zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. Szatynka już miała jej coś odpowiedzieć ale nie zdążyła, bo ni stąd, ni zowąd, pojawiła się Katie Bell rzucając się na pannę Marmouget.
- Aaa, Desulko! Jesteś kochana! Dziękuję za twoje rady, jestem ci dozgonnie wdzięczna! – ryknęła. Ucałowała ją w oba policzki zostawiając na nich swój różowy błyszczyk po czym wróciła do swojego dormitorium. Szatynka zaśmiała się widząc jak jej przyjaciółka zmywa ślady jakie zostawiła na jej policzkach ścigającą drużyny Gryfonów.
- Desulko? A mi nie pozwalałaś tak do siebie mówić – powiedziała Hermiona, obrażonym tonem – Ale tak właściwie, to o czym ona mówiła? Za jakie rady? Mówiłaś, że nie spoufalasz się z Bell. Gdy tylko blondynka wytarła błyszczyk, spojrzała na Mionę i zachichotała.
- Oczywiście, że nie spoufalam się z Bell. Przecież wiesz, że ja lubię swatać ludzi. A ona przyszła do mnie przed wczoraj i poprosiła o radę jak poderwać Richarda Cloves'a. Poradziłam jej, żeby nosiła bluzki z większym dekoltem. No i oczywiście to zrobiła, a on zaprosił ją na randkę - powiedziała bardzo poważnie. Po chwili dziewczyny ryknęły nie pohamowanym śmiechem. Co jak co, ale nawet taką Katie było stać na kogoś lepszego.
Nagle do Pokoju Wspólnego Gryfonów wszedł Fred, ale nie sam. W towarzystwie dziewczyny, Alicji Spinnet. Hermiona spojrzała na nich wzrokiem, którego sam bazyliszek by się nie powstydził. Desiree spojrzała na nią nie pewnie.
Połączenie Freda i Miony będzie trudniejsze niż się spodziewała.
- Oczywiście, że nie spoufalam się z Bell. Przecież wiesz, że ja lubię swatać ludzi. A ona przyszła do mnie przed wczoraj i poprosiła o radę jak poderwać Richarda Cloves'a. Poradziłam jej, żeby nosiła bluzki z większym dekoltem. No i oczywiście to zrobiła, a on zaprosił ją na randkę - powiedziała bardzo poważnie. Po chwili dziewczyny ryknęły nie pohamowanym śmiechem. Co jak co, ale nawet taką Katie było stać na kogoś lepszego.
Nagle do Pokoju Wspólnego Gryfonów wszedł Fred, ale nie sam. W towarzystwie dziewczyny, Alicji Spinnet. Hermiona spojrzała na nich wzrokiem, którego sam bazyliszek by się nie powstydził. Desiree spojrzała na nią nie pewnie.
Połączenie Freda i Miony będzie trudniejsze niż się spodziewała.
________________________________________
Trochę mnie tu nie było. Nawał nauki, prac domowych i kłopotów rodzinnych po prostu mnie przerasta. Na szczęście zaczęły mi się ferie i trochę sobie odpocznę. Co do rozdziału - pisało mi się go na prawdę lekko. Chociaż gorzej z tą kłótnią, którą miałam wywalić i napisać coś innego, ale jestem strasznym leniem więc tak zostało ;p. Nie wiem kiedy pojawi się następna notka. Mimo, że mam dwa tygodnie wolnego nie wiem czy znajdę czas na pisanie. Na razie to tyle
Do usłyszenia.
Ps. Wszystkie błędy poprawię jutro. Teraz nie mam na to siły.
Fred zachował się głupio ! Ehh jak mógł do niej tak powiedzieć?! Pod wpływem emocji powiedział coś co chyba uważał za prawdę. Ale dlaczego Alicja płakała ? No cóż rozdział jak zawsze świetny :D Pozdrawiam i życzę weny :D
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale umieszczę informację dlaczego. Dziękuję, dziękuję. Wena na pewno się przyda ;))
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam ;*
Wiesz, że się stęskniłam za tobą i twoim opowiadaniem? A tu taka miła niespodzianka. Wchodzę na bloggera i patrze a tu nowy rozdział Crystal : ). Nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam. Co do samego rozdziału jest bardzo fajny. Jestem strasznie ciekawa czego Alicja płakała. Czekam z niecierpliwością na dalsze posty ;-*
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć takie słowa.
UsuńCałuję ;*
faktycznie Fred zachował się naprawdę głupio ;) no ale nie może być słodko i kolorowo, bo wtedy byłoby nudno! rozdział jak zawsze świetny ;) i też jestem ciekawa dlaczego Alicja płakała. czekam z niecierpliwością na nowość :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo najlepsze Fremione jakie czytałam w życiu a było ich strasznie wiele. Chce więcej !!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNo świetnie. Ale co ja tu mówię, zawsze tak jest. A Desiree zachowuje sie jak moja przyjaciółka z tym całym swataniem. :3 No ale mi to zachowanie sie podoba, więc mam nadzieję, ze Mionce tez. Życzę weny, pozdrawiam i ściskam. =)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc postać Desiree jest wzorowana na mojej przyjaciółce ;p
UsuńWarto było czekać na ten rozdział <3 Jest świetny. Jestem bardzo ciekawa, dlaczego Alicja płakała.. I ciekawią mnie również kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńUdanych ferii i dużo weny :*
~Ania.
Dziękuję ;)
UsuńJesteś genialna dziewczyno, wiesz? Kocham Cię. <3
OdpowiedzUsuńA blog jest wspaniały, cudowny, świetny i nie wiem co jeszcze.
Nic nie dzieje się za szybko. Idealnie wręcz. *w*
Ten blog jest zdecydowanie jednym z najlepszych blogów o Fremione. I ogólnie moim ulubionym. <3
Ojejku, dziękuję za tak miłe słowa! ;D Nawet nie wiesz jak mi się gęba cieszy xd
UsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńKiedy NN?
Prawdopodobnie dzisiaj a jeśli się nie wyrobię to jutro. ;D
UsuńTeraz z kolei mi się gęba cieszy, skoro rozdział ma być dziś lub jutro. (pierwsza opcja jednak bardziej mi się podoba) <3
UsuńFred, nie psuj, nie psuj... ciekawe o co chodzi z tą Alicją...
OdpowiedzUsuń