Prorok Codzienny

Miniaturki fremione:
- POCAŁUNEK PSOTNIKA
_________________

Blog założony dnia: 25.12.2012r.

Blog zakończony dnia: 25.12.2013r.




niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 09 - Kolacja


         Hermiona i Ginny siedziały w  swoich łóżkach w całkowitej ciszy, gdy nagle coś pyknęło i na Hermionie leżał Fred szczerząc się. 
- Złaś ze mnie idioto! - powiedziała spychając go z siebie. Bliźniak nic sobie z tego nie zrobił tylko dalej leżał na rozwścieczonej Gryfonce.
- Fred! - ryknęła ale zamilkła bo chłopak zakrył jej usta dłonią.
- Ciszej kochana bo moja mama tu wpadnie -  powiedział chichocząc. Szatynka zarumieniła się lekko, ale rudowłosy uznał, że zrobiła się czerwona ze złości więc zszedł z niej z miną niewiniątka.
- Ja cię kiedyś normalnie zamorduję - syknęła przez zaciśnięte zęby.
-A ja ci w tym pomogę! - dodała z satysfakcją Ginny ale George ją natychmiast uciszył. Miona przypomniawszy sobie o Uszach Dalekiego Zasięgu, wyjęła je z książki po czym oddała właścicielom.
- Hermiona jesteś wspaniała! - krzyknęli w tym samym momencie po czym rzucili się na nią.
- Udusicie mnie! - wyszeptała śmiejąc.
- Mamy u ciebie wielki dług! -  krzyknął Freddiez błyszczącymi oczami.
- Tak, przypomnę wam o tym jak będziecie chcieli na mnie wypróbować, któryś z tych swoich wynalazków - powiedziała szczerząc zęby w uśmiechu. Rozmawiali tak jeszcze dobrą godzinę kiedy zza drzwi usłyszeli dźwięk kapci pani Weasley. Bliźniacy jak na alarm aportowali się dokładnie sekundę przed tym jak drzwi do pokoju dziewczyn otworzyły się i w progu stanęła Molly.
- Dziewczynki chodźcie na dół. Zebranie się skończyło i czas na kolację  powiedziała uśmiechnięta, nie przypominając tej krwiożerczej bestii, którą była jeszcze kilkadziesiąt minut temu. Dziewczyny pokiwały głową na znak, że zrozumiały i wyszły z pokoju natomiast pani Weasley powędrowała na drugie piętro zawołać bliźniaków i Rona. Gdy Hermiona zeszła na dół zdała sobie sprawę jaka była głodna. Usiadła między Tonks, a jedną z Francuzek.
- Bonsoir* - powiedziała Hermiona uśmiechając się ciepło. Dziewczyna spojrzała w jej stronę zaskoczona.
Pouvez-vous parler français?** — zapytała z radością.
- Oui***— odparła szatynka.
- To wspanile! Je suis Dominique Clavel****— mruknęła entuzjastycznie wyciągając swoją prawicę.
- Ravi de vous rencontrer, Hermione Granger. *****
Szczebiotały tak jeszcze trochę, przez co niektórzy członkowie z zaciekawieniem przysłuchiwali się ich rozmowie nic z tego nie rozumiejąc. Szatynka od razu polubiła Domi. Poznała również jej przyjaciela - Louisa Vérgesa, który co chwilę rzucał dowcipami. Otaczał człowieka taką przyjemną aurą, że nie dało się go nie lubić. Ponad to był bardzo przystojny i umiał prawić kobiecie nieustannie komplementy.
- Och, Molly! To jest przepyszne. Nigdy czegoś tak pysznego nie jadłem! - powiedział, a policzki pani Weasley pokrył szkarłatny rumieniec. Warto przy tym napomknąć, że wszyscy jej to mówili przy każdej możliwej okazji ale nigdy nie pokryła się tak pokaźnym  rumieńcem. Louis w przeciwieństwie do Dominique mówił bardzo dobrze po angielsku z tym swoim Francuzkim akcentem.
Dalej byli jeszcze Bułgarzy; Iwan Popow, Dymitr Georgijew - dwóch goryli przypominających z wyglądu Crab'a i Goyl'a - oraz Katerina Iwanow - z burzą czarnych loków na głowie - dziewczyna Dymitra. Na końcu stołu zaś siedziała Maéle (siostra Dominique) żywo gestykulując coś Remusowi. Nimfadora siedząca koło szatynki spoglądała na dziewczynę spod byka. Chcąc zająć czymś aurorkę Hermiona przypomniała sobie, że w dalszym ciągu nie ma żadnego prezentu dla Kruma.
- Tonks? - zapytała spoglądając nie pewnie na kobietę, której włosy były koloru malin zaplecione w wytwornego warkocza. Nimfadora powoli spojrzała na Hermionę.
- Och, coś się stało? - mruknęła przesadnie słodkim głosem. Miona powiedziała jej o kłopocie z prezentem dla Wiktora co Tonks oczywiście przyjęła jak wyzwanie.
- Uwielbiam zakupy! Ja i moja przyjaciółka Lucy idziemy jutro a zakupy więc i poszukamy coś dla twojego kochasia! - powiedziała trochę za głośno co przyciągnęło uwagę Freda. Prychnął w myślach a w głowie brzmiało mu tylko prezent dla kochasia. Odszedł mu apetyt więc ukradkiem wymknął się z kolacji. George spojrzał na brata znikającego na schodach. Wiedział, że coś jest nie tak. I miał zamiar się dowiedzieć co.


* * *


Uczta dobiegła końca i wszyscy zaczęli wracać do swoich kwater. Hermiona na wszelki wypadek odprowadziła ją pod stary pokój Andromedy pilnując aby nie rzuciła się na Elle, która cały czas rozmawiała z Remusem. Miona wiedziała, że Tonks jest po prostu zazdrosna. Emanowała od niej taka złość, że trochę jej się bała. Dopilnowała tego aby Dora położyła się w łóżku po czym zeszła na dół zaparzyć jej mugolskiej melisy, którą kupiła razem z Fredem w czasie zakupów. No tak Fred ... I znowu o nim myśli. Niepokoiło ją zachowanie bliźniaka. Wtedy na kolacji popatrzył się na nią tak dziwnie, że ciarki przeszły jej po plecach. Weszła do kuchni wyjęła szklankę i wsypała do niej dwie saszetki. Następnie włączyła czajnik aby zaparzyć herbaty. Wyśpiewywał on przy gotowaniu wody marsz pogrzebowy wprawiając tym Hermionę w kompletne otępienie.
- Zamknij się! - ryknął tak dobrze jej znany głos a czajnik natychmiast ucichł  ale tylko na chwilę bo po minucie zaczął śpiewać najnowszy kawałek Fatalnych JędzFred nalał sobie soku z dyni po czym usiadł na krześle obok Hermiony. Żadne z nich się nie odzywało tak więc panowała cisza. Ale nie była uciążliwa. Wręcz przeciwnie. Siedzieli tak patrząc na siebie ukradkiem aż czajnik zaczął wrzeszczeć, że woda się zagotowała. Dziewczyna wstała po czym nalała wody do kubka.
- Hermiono? - spytał nagle Fred. Szatynka odwróciła się i uniosła brew w geście uprzejmego oczekiwania.
- Ja... - zaczął, a serce dziewczyny mocniej zabiło. Jednak nie było mu dane dokończyć. Do kuchni weszła pani Weasley ubrana w przeraźliwie różowy szlafrok.
- A wy jeszcze nie śpicie? - zapytała zaskoczona mierząc ich badawczym spojrzeniem. Miona mruknęła, że już wraca na górę po czym wzięła kubek z melisą i wyszła szybko z pomieszczenia. Serce łopotało jej w piersi jak szalone. On miał zamiar jej coś powiedzieć. Ale co?  Może, że ją kocha?
- Nie, ma pewno nie - mruknęła pod nosem kręcąc gwałtownie głową, rozlewając przy tym trochę wrzącej herbaty. Gdy stanęła wreszcie przed drzwiami do pokoju Tonks zapukała cicho. Usłyszawszy uprzejme proszę weszła do środka i postawiła na stoliczku herbatę.
- Dziękuję Hermiono, na prawdę - powiedziała Tonks Miona uśmiechnęła się do niej ciepło. Życzyła  jej jeszcze dobrej nocy po czym skierowała się do w stronę swojego pokoju. Szła tak patrząc tępo w podłogę, gdy nagle na kogoś wpadła. Podniosła powoli głowę do góry.
- Wiktor? - zapytała  z niedowierzaniem przecierając oczy. Wysoki szatyn o wielkich barach i krzaczastych brwiach popatrzył na nią zaskoczony.
- Co ti robisz w kwaterze głównij? - zapytał chłopak unosząc brwi do góry.
- Spędzam wakacje - odparła najzwyklej w świecie szatynka po czym z uśmiechem wymalowanym na twarzy przytuliła Kruma. Fred szedł właśnie na górę. Miał zamiar powiedzieć Hermionie, że czuje do niej coś więcej. Nie tylko przyjaźń. Coś... Coś więcej. I nagle zobaczył Kruma i Mione jak się przytulali. Stanął prosto jak struna patrząc na ich roześmiane twarze.   A więc to jest jej chłopak - pomyślał zaciskając dłonie w pięści.
Wiele go kosztowało aby nie podejść i nie rzucić się na Bułgara. Odczekał chwilę aż sobie pójdą i wspiął się na górę po schodach. Otworzył drzwi i trzasnął nimi. George posłał mu pytające spojrzenie ale on tylko mruknął daj mi spokój i zamknął się w łazience. Rudowłosy westchnął przeciągle i położył się na łóżku.
- Świat jest dziwny - rzucił jeszcze w przestrzeń i oddał się w objęcia Morfeusza.


________________________________________

* - Dobry wieczór!
** - Umiesz mówić po Francusku?
*** - Tak
**** - Jestem Dominique Clavel
***** - Miło mi, Hermiona Granger


No i jest rozdział dziewiąty. Z tym Krumem to miała być niespodzianka, ale coś mi nie wyszła. No cóż. Idę po Pieguski. Może najem się tych ciastek i będę jutro chora? Ominąłby mnie sprawdzian z matmy... Marzenie. :D 
Całuję. 

10 komentarzy:

  1. Jest Krum jest fajnie XD Notka jak zwykle świetna, bardzo mi się podoba. Pisz dalej. Nie mogę się doczekać Hogwartu ♥ . Całuję ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. " nie przypominając tej krwiożerczej bestii, którą była jeszcze kilka minut temu. " <-- dobre . Notka jak zawsze świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. rany, rany, rany. biedny Fred, płakać mi się chcę. ale rozwija się akcja i jest baardzo ciekawie. a Krum tu jeszcze namiesza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny szablon, piszesz wprost rewelacyjnie, mam prośbę o sprawdzenie mojego bloga.PIERWSZEGO bloga. mam nadzieje, że wybaczysz nieudolność. http://magia-loony.blogspot.com/ jesteś wspaniałą autorką choć przyznam, że innych twoich blogów nie czytałam, bo by mi się wszystko już pomieszało. czytam dwa blogi o tematyce fremione i już mam mętlik, mam nadzieje, ze wybaczysz, że czytam tylko ten blog. =)
    bardzo serdecznie pozdrawiam, początkująca Lonny

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeeej! Piszesz świetnie! Czekam na dalszee! : DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no! Dlaczego on nie dokończył tego zdania?! Ale i tak baaardzo fajny rozdział no i podoba mi się jeszcze nowy wygląd bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś świetna :) :> :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, to po francusku ,,Oui" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie wiem skąd mi się to si wzięło XD
      Bardzo dziękuje, że mi o tym powiedziałaś :*

      Usuń
  9. Jak piszesz je suis to bardziej odnosi się do jestem..np. zmęczona, chora, szczesliwa, albo jestem kimś tam, ale jak chcesz się przedstawić po francuski z imienia to piszesz je m'appelle Dominique, czyli ha nazywam się...
    Kosmetyczny błąd, ale musiałam, wybacz xd

    OdpowiedzUsuń

Ze SPAMem proszę kierować się do zakładki Sowiarnia. :)

Statystyka