Prorok Codzienny

Miniaturki fremione:
- POCAŁUNEK PSOTNIKA
_________________

Blog założony dnia: 25.12.2012r.

Blog zakończony dnia: 25.12.2013r.




wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 06 - List i niedoszły pocałunek

         Hermiona siedziała przy Fredzie. Ich twarze były blisko. Zbyt blisko. Nagle rudowłosy ku wielkiemu zaskoczeniu dziewczyny przybliżył do niej twarz i...
- Na dzisiaj koniec! - ryknął uradowany Ronald wbiegając do pokoju. Freddie i Miona odskoczyli od siebie jak oparzeni. Szatynka uśmiechnęła się tylko do chłopaka i pod pretekstem pójścia do toalety wyszła z pokoju. Ron po chwili też wybiegł chcąc poinformować resztę o tym, że na dzisiaj kończą. Tym sposobem Fred został sam w pokoju.
- Jestem idiotą, totalnym idiotą - mruknął rudzielec i walnął pięścią w ścianę co wywołało tylko ból prawej ręki i małą wnękę. Usiadł na łóżku i zakrył dłońmi twarz. Sam nie wiedział co nim kierowało. Ale wtedy, gdy przy nim była tak ślicznie się uśmiechała i martwiła o niego, że nie wytrzymał. Chciał ją pocałować. Przez chwilę zastanawiał się jak by to było, gdyby byli razem. Ale szybko skarcił się w duchu za takie myśli.
- To tylko przyjaciółka. Tylko. I nikt więcej. Nikt - powiedział stanowczo i wyszedł z pokoju kierując się do salonu, gdzie czekali już na niego  George, Ron i Ginny. Miał zamiar znaleźć Hermionę i przeprosić ją za swoje zachowanie. 
- A, gdzie Miona? - zapytała jego siostra unosząc brew do góry.
- Eee... źle się poczuła -  powiedział po czym spuścił wzrok z chcąc uniknąć przeszywającego spojrzenia siostry.

* * * 

       Miona siedziała w pokoju, który dzieliła z Ginny i intensywnie myślała. Chciał mnie pocałować. Może to coś oznacza może on mnie... Nie na pewno niemyślach chodząc po pokoju. Zmęczona tym wszystkim usiadła na łóżku. Jej myśli cały czas błądziły wokół Freda. Tego zabawnego, rudowłosego chłopaka, którego tak lubiła. Ostatnimi czasy często o nim myślała. Tylko o nim. Westchnęła i położyła się na łóżku. Długo tak jeszcze leżała nie mogąc zasnąć. Gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Szatynka odpowiedziała ciche proszę mając wielką nadzieję, że to Fred. Nie myliła się. Do środka wszedł rudowłosy mając bardzo poważną minę.
- Możemy pogadać? - wydukał w końcu, gdy tylko znalazł się w pomieszczeniu. Hermiona pokiwała głową na znak, że się zgadza. Wygrzebała się z kołdry po czym usiadła i z uwagą spojrzała na chłopaka, który spoczął na krześle obok.
- Chcę ci coś powiedzieć - powiedzieli w tym samym momencie.Oboje zaśmiali się nerwowo.
- Mów pierwszy — odparła Miona wpatrując się w jego czekoladowe oczy.
- No dobra. Więc ja... Chciałem cię przeprosić za to, no wiesz. Nie mogłem się po prostu powstrzymać... Zresztą nieważne. Przepraszam  -  mruknął po czym zawiesił głowę. Szatynka nadal wpatrywał się w niego chociaż już nie w oczy to i tak nie odwróciła od niego wzroku. Dziwnie się poczuła słysząc te słowa z jego ust. Ale czego się tak naprawdę spodziewała? Chyba nie tego, że będą razem. To jest niemożliwe. Mimo wszystko poczuła dziwny ucisk w żołądku.
- Nic się nie stało, naprawdę. Chciałam powiedzieć ci to samo - powiedziała po pełnej napięcia ciszy z ironicznym uśmiechem. Chłopak jednak nie zauważył żadnej zmiany. Szczęśliwy, że Hermiona nie czuje do niego żalu uśmiechnął się.        
- No więc przyjaciele? -  zapytał wesoło wyciągając swoją prawicę. Miona uścisnęła ją ale tak na prawdę bez najmniejszego entuzjazmu.
- Przepraszam cię Fred, ale boli mnie głowa. Jeśli pozwolisz to się położę -  powiedziała łapiąc się za głowę.
- Jasne, nie będę przeszkadzać - odparł  po czym musnął ją delikatnie w policzek i wybiegł w podskokach z pokoju.Szatynka położyła się znów na łóżku i odwróciła na lewa stronę. Z jej oczu spłynęło kilka łez. Miała dość tego wszystkiego. Marzyła o ty aby ten dzień się nie wydarzył. Po co ja tu w ogóle przyjechałam? Mogłam zostać z rodzicami w domupomyślała zła na siebie patrząc ponuro w okno. W tamtej chwili miała ochotę się komuś wygadać. Wydusić to wszystko z siebie. Szkoda, że nie ma tutaj Harry'egopomyślała po czym westchnęła ciężko, wytarła mokre policzki i zamknęła oczy. Miała ochotę zasnąć i się już nigdy nie obudzić.

* * * 
Gdy tylko Fred przyszedł w podskokach do salonu Ginny zapytała się co z Hermioną. Fred powiedział, że się źle czuje i zaczął omawiać coś z George'em. Rudowłosa spojrzała na niego mrużąc oczy i patrząc na niego z taką intensywnością, że odwrócił się, aby nie mogła patrzeć mu w oczy.
Wieczorem do kwatery głównej przyszedł pan Weasley. Ale nie sam. Przed nim leciała brązowa sowa o czarnych jak węgiel oczach. Wleciała do środka i stanęła z gracją na stołku nie strącając przy tym niczego. Rozejrzała się po obecnych zapewne wypatrując adresata listu, ale widocznie go nie dostrzegła, ponieważ usiadła i zaczęła pić wodę z jednego z kubków.
- Do kogo to sowa, Arturze? - zapytała Molly wychylając się z kuchni. Mężczyzna, z gdzie nie gdzie już siwymi pasmami włosów, podrapał się po brodzie.
- Do Hermiony Grager - odparł wreszcie po czym usiadł na krześle obok Syriusza i wdał się z nim w dyskusję na jakiś bliżej nieokreślony temat. Fred zaintrygowany kto wysłał sowę do przyjaciółki list zacząl patrzeć na sowę podejrzanie. Wreszcie Ron, który również był ciekawy treści listu wysunął łapę chcąc wziąć list ale sówka w porę się poruszyła i rudowłosy całą swoją rękę wsadził do gorącej zupy, która stała na stole. Mało tego zwierzątko dziobnęło go jeszcze w nos na co chłopak pisnął coś nie zrozumiałego i wyleciał z pokoju. Ginny i George ryknęli nie pohamowanym śmiechem natomiast Fred dalej przyglądał się sowie. Kilka chwil później do pokoju weszła Hermiona, której włosy sterczały we wszystkie możliwe i te mniej możliwe strony.
- Z czego się śmiejecie? - zapytała unikając wzroku Freddiego. I nagle zamarła. Mogło to oznaczać tylko jedno, że zauważyła sowę.
- Perry! - krzyknęła z uśmiechem, a zwierzątko zerwało się i poleciało w kierunku dziewczyny. Hermiona dała sowie pospiesznie kilka krakersów oraz miseczkę wody mineralnej, aby nie musiała nurkować do szklanki. Zrobiwszy to odwiązała list i małą paczuszkę, którą miała przyczepioną do lewej nóżki. Przeczytała adresata i kiwnęła głową w kierunku Ginny. Rudowłosa wstała natychmiast i podeszła do przyjaciółki.
- Perry? Skądś kojarzę to imię - wypalił nagle Fred.
- Och, nie możliwe! Na pewno ci się tylko wydaje - powiedziała pospiesznie szatynka. Rudowłosy jednak wiedział, że już, gdzieś słyszał to imię. Był tego pewien. Jego rozmyślania przerwał jednak Ron, który w paradował do pokoju z czerwonym śladem na nosie.
- O, dobrze, że zeszłaś. Ta piekielna sowa próbowała mnie zabić - mruknął Ron wskazując na miejsce zbrodni.
- Nic by ci nie zrobiła, gdybyś nie wyciągał ręki po cudzą korespondencję - powiedziała triumfalnie Hermiona po czym razem z młodszą Weasleyówną ryknęła śmiechem.
- Bardzo śmieszne - mruknął rudowłosy spod łba, mrużąc niebezpiecznie oczy. Dziewczyny nadal jeszcze chichocząc poszły na górę.
- Geroge, czy to imię nie wydaje ci się znajome? - zapytał Fred odprowadzając szatynkę wzrokiem. George pokręcił z politowaniem głową.
- Daj spokój. Czy to ważne? Lepiej chodźmy na górę, a Hermionę i jej wielbiciela zostawmy w spokoju - bąknął jego brat bliźniak. Chłopak poruszył i spojrzał na brata ponuro. Nie spodobało mu się, że Hermiona mogła mieć jakiegokolwiek wielbiciela.


________________________________________

Kolejny rozdział dodany. Czuję się już o wiele lepiej i powracają mi chęci do życia. Chociaż dobrze by było, gdyby dali trochę luzu w szkole, ale no cóż. Życie. 
Całuję.

7 komentarzy:

  1. Miona ma tajemniczego wielobiciela? aż się nie moge doczekać, kto nim jest ;p A Freddie.. przyjaciółka? jasne ;) Pozdrawiam i pisz pisz pisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde no! Już myślałam że się pocałują :) Ale i tak fajny ciekawe kto to ten wielbiciel i co napisał. Może dzisiaj coś napisze ale jeszcze nic nie dodam :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział naprawdę przyjemny, a estetyka twojego bloga jest godna podziwu lecz nie lubię tak czytać że mam obrazki i w tym wypadku śnieżki przed oczami musiałam sobie na innym programie odtworzyć :/ Zmień jakoś wygląd strony ;) Pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, ale mnie zaciekawiłaś. I ciekawe kto napisał ten list. Ale nie sądzę, żeby Hermiona miała tajemniczego właściciela. Jakoś mi to tu nie pasuje. No ale cóż zobaczymy. Weny życzę : *

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie i czekam na dalsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. eh... jakby nie mogli po prostu powiedzieć sobie prawdy... świetny rodział, mam ochotę na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, a co do listu myślę, że to od Kruma :)

    OdpowiedzUsuń

Ze SPAMem proszę kierować się do zakładki Sowiarnia. :)

Statystyka